czwartek, 16 grudnia 2010

z cyklu: kolejny chujowy poranek

-pożegnasz się ze mną?- spytałam M. zrywając się zaspana z łóżka
-pa. -powiedział  M. całując mnie jak ciocie na święta-oschle w policzek.
-Pomyśl nad sobą dziś, czy to co robisz ma sens i w ogóle, dorzucił jeszcze, po czym wyszedł zostawiając mnie z moją koleżanką Depresją. Chujowo zaczęliśmy wczorajszy wieczór, chujowo zaczęliśmy dzisiejszy poranek, jest szansa na chujowiznę w całym dzisiejszym dniu... Odwiedziła mnie znienawidzona koleżanka Depresja, jej wizyta trwa już ponad miesiąc.. nie mam apetytu, nie mogę spać, pogrążyłam się w apatii. Walczę ale nic nie przynosi oczekiwanego skutku. Mój drogi M. nie widzi tego... nie widzi że spalam się jak Kazik w swojej piosence, nie widzi jak bardzo łaknę bliskości, nie widzi że swoją oziębłością tylko mnie pogrąża w tym stanie.
Jest mi przykro, że spotykam się z większa empatią od strony moich znajomych niż ze strony ukochanego..Bo to niby takie łatwe, wziąć się w garść, nastawić na pozytywne myślenie, zacząć działać i heja ho już jest git. To naprawdę nie jest takie proste...ale cóż... pogrążę się dziś w rozmyślaniach nad sobą, nad sensem nonsensu,
może uda mi się podczas tych rozmyślań nie zabić własną pięścią...